poniedziałek, 11 czerwca 2012

Malutka morska opowieść.

Chciałoby się powiedzieć, że to była podróż w nieznane. Brzmiałoby dobrze, ale nic z tego. Miejsce, mimo że cały czas je poznaję, jest mi znane. Cząstkę widzę z domu. Także nie będzie poetycko. Jedyne co było mi obce to Rubin, którym płynęłam. Zachwycam się nim od lat, dosłownie. Za każdym razem, kiedy mijałam go w porcie, mówiłam sobie, że muszę popłynąć. No i popłynęłam. W końcu. Małe marzenie spełnione. I zdecydowanie nie było rozczarowania. Już mam ochotę na kolejny raz. Czasem jestem jak dziecko, cieszę się jak głupia z maluteńkich rzeczy, jaram się pierdołami. Ale czy to nie z drobiazgów składa się nasze życie? I tak oto zachwycam się się statkiem, zatoką, samym rejsem, widokami, Gdynią. Tak, to fantastyczne miasto. Przynajmniej ta część, którą zdążyłam już poznać...
Oczywiście nie byłabym sobą, gdybym nie ubrała pasków!
 










5 komentarzy:

  1. Bardzo fajnie wyglądasz :) Super buciki :0

    OdpowiedzUsuń
  2. Też bym miała chęć popływać trochu. ; <
    Wyglądałaś świetnie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Buty rewelacyjne! A w pasiaku bardzo Ci do twarzy:)

    OdpowiedzUsuń
  4. piękna sesja! bardzo fajna marynarska stylizacja, Bluzka w paseczki obowiązkowa! pozdrawiam ciepło

    OdpowiedzUsuń